Roznica miedzy Karaganda a Astana jest wieksza niz te 200km odleglosci miedzy nimi. W efekcie wycieczki z roznych stron Republiki Kazachstan przyjezdzaja do Astany zwiedzajac ja jak gotycka katedre. I porownanie to nie jest pozbawione sensu.
Astana dzieli sie na stare miasto (Akmole) i nowe, zbudowane od podstaw na potrzeby stolicy. Widac w nim typowy dla panstw naftowych przepych i narodowa symbolike. Widac tez wplywy architektury Dubaju. Ale nie widac ludzi. Bo w stolicy Kazachstanu nie dzieje sie absolutnie nic. Miasto posiada ogromny cyrk, kilka teatrow, centra wystawiennicze. I wszystko stoi puste. Cyrk daje 4 przedstawienia w roku. Teatry dwa lub trzy. Zazwyczaj jednak mniej, bo sa odwolywane. Bo sprzedano za malo biletow. Miasto stalo sie siedziba wladz i pomnikiem wlasnej chwaly, ale zycie toczy sie nadal w Almaty. Skutek ? Codziennie piec wypelnionych po brzegi Boeingow kursuje w obie strony miedzy odleglymi o 1200km miastami umozliwiajac urzednikom, biznesmenom i pracownikom kontraktowym kontakt z rodzinami. A bilety jak na warunki kazachskie nie sa tanie - ok 900 zl w obie strony.
Rano zepsul mi sie samochod. Milo z jego strony, ze poczekal az dojade do stolicy. Jutro sie okaze, na ile usterka jest powazna. I jaki to bedzie mialo wplyw na moje dalsze plany.
Reszte dnia spedzilem na oficjalnym spotkaniu. O efektach mowic nie bede, aby nie zapeszac.
Zdjecia z Astany wrzuce jutro. Gwarantuje, ze zrobia duze wrazenie ;)