Zacznijmy od tego, ze do Taraza jednak nie dojechalem. Podliczylem, ze tego dnia musialbym zrobic dokladnie 1050 km, co w zwiazku z remontami drog, oraz tym, ze trzeba bylo rowniez jesc i zwiedzac, okazalo sie niemozliwe. Poddalem sie kolo godziny 21:00, po 150km nocnej jazdy przez pustkowia. Hotelowy neon w miejscowosci Szu okazal sie wieksza pokusa niz cel podrozy. W ten sposob zostalo mi na rano jeszcze 260km z Szu do Taraza.
Rano dziekowalem sobie, ze zostalem w Szu na noc. Po pierwsze caly odcinek do Taraza jest w tej chwili w remoncie. Remonty w warunkach kazachskich oznaczaja liczne nieoznakowane objazdy, asfalt zawalony grudami ziemi i sprzet budowlany na poboczu. I, jak sie okazalo, stale ograniczenie do 50. W Tarazie bylem dopiero kolo poludnia.
Jeszcze w Astanie dopytalem znajomych, co mozna zobaczyc w Tarazie. Wsrod Kazachow popularne jest twierdzenie, ze miasto to ma historyczny charakter. To prawda, ze miasto ma bogata, ponad tysiacletnia historie. Patrzac na miasto dzis nie sposob nie dojsc do przekonania, ze gdyby nie mauzolea, licznie wystepujace w miescie i jego obrzezach, miasto niczym by sie nie roznilo od innych.
W Tarazie zjadlem nieco spoznione sniadanie i ruszylem na Turkistan.