Wracajac z Turkistanu do Almaty trafilem do Czymkientu. Jest to trzecie najwieksze miasto Kazachstanu polozone na trasie dawnego szlaku bursztynowego. I dzis ma swietna lokalizacje - odleglosc 120km od stolicy Uzbekistanu, Taszkientu i ok 250km od Biszkeku, stolicy Kirgistanu sprawia, ze miasto jest handlowa stolica regionu i etnicznym kotlem zlozonym z Uzbekow, Kirgizow, Afganczykow (duzo uchodzcow), Turkow oraz Kazachow. Polozenie oraz kulturowa roznorodnosc nie pomogly miastu nabrac swojego architektonicznego charakteru - poza nieco chaotycznym lecz zadbanym parkiem centralnym na ulicach dominuje jednorodnosc i szarosc poradzieckiej aglomeracji.
Zainteresowanym noclegiem w Czymkiencie goraca polecam Hotel Ordabasy polozony kolo Palacu Slubow przy parku centralnym. Oprocz znakomitego polozenia hotel oferuje pokoje klasy turystycznej na dobe (5000kzt) lub na 12h (3000kzt) oraz kafejke internetowa (120kzt/h). Wszystkie trzy hotele na wylocie z Czymkientu w kierunku Turkistanu (droga M32) oferuja pokoje w cenie 5000kzt niezaleznie od czasu pobytu i bez internetu.
Wieczorna wyprawa do sklepu w Czymkiencie zakonczyla sie zdecydowanie inaczej niz dzien wczesniej, bo ponad godzinna sympatyczna rozmowa z bracmi narodowsci uzbeckiej prowadzacymi maly sklepik na ulicy Turkistanskiej. Dowiedzialem sie m.in., ze glownym kierunkiem migracji mieszkancow jest Francja, Portugalia i Korea Poludniowa. Skala zjawiska jest bardzo duza i gdyby nie obecna proimigracyjna polityka rzadu miasto byloby dzis znacznie mniejsze. Po dokonaniu kurtuazyjnej wymiany polskiego grosza na kazachskiego tenge pozegnalismy sie obiecujac sobie spotkanie w przyszlym roku ;)
A dzis jeszcze przed wschodem slonca ruszylem na Almaty.