Wyjazd o swicie z Czymkientu byl dobrym pomyslem. Do Almaty dotarlem o zachodzie slonca. Powodem bylo nie tylko 600km do przebycia, ale rowniez sporo przystankow po drodze. A bylo sie po co zatrzymywac. Trasa z Czymkientu do Tarazu wiedzie przez widowiskowa przelecz Maszat, z punktem widokowym przy pomniku szesciu dziadkow Kazachstanu. Za Tarazem wypadalo sie zatrzymac na agrolotnisku, gdzie sluzbe pelni 6 samolotow An-2 polskiej produkcji :) Jak sie okazalo, polski akcent byl tam doskonale znany i nawet nie musialem specjalnie tlumaczyc, dlaczego chcialbym porobic zdjecia.
Mozna powiedziec, ze podczas tej drogi trzy razy bylem w Kirgistanie, bo tyle razy przejezdzalem przez granice. Przejazd jest wolny, nie sprawdzaja dokumentow. Wzdluz drogi postawiono wieze obserwacyjne pogranicznikow sugerujac, ze nalezy trzymac sie glownej drogi. Te boczne i tak raczej tylko do celow rolniczych, nie liczac jednego zjazdu do niewielkiej miejscowosci gdzie umieszczono maly posterunek graniczny. Laczna dlugosc drogi przez Kirgistan to ok 20km.
Najwieksza niespodzianka byla jednak droga Biszkek - Almaty, widowiskowa i o znakomitej nawierzchni. Przestrzegam jednak przed wjazdem na nia o suchym baku - trzy stacje po drodze byly zamkniete, laczny dystans miedzy dzialajacymi to ponad 100km.
Nie zdecydowalem sie na wjazd do Almaty o zmroku - nie bylo sensu, bo nastepnego dnia i tak mialem jechac w gory. Zatrzymalem sie w hoteliku "Crystal", 10km od miasta, na skrzyzowaniu M39 Biszkek - Almaty i M36 Almaty - Astana. Polecam goraco, hotelik jest nowy, czysty i oferuje noclegi po 3000kzt.